Wyspa na końcu świata - Kiran Millwood Hargrave

Nie da się oddzielić światła od mroku czy dobra od zła. Zawsze jest gdzieś ta szara strefa, przez którą podejmujemy poprawne bądź mniej poprawne decyzje. 
 
Mała Ami mieszka ze swoją mamą na wspaniałej wyspie otoczonej najczystszą błękitną wodą. Uczy się oraz pomaga rodzicielce w domowych obowiązkach i każdego dnia zastanawia się ile jeszcze czasu będzie mogła spędzić ze swoją mamą. Śmierć dosłownie ją otacza, podobnie jak choroba na którą cierpi najbliższa w jej życiu osoba, bo dziewczynka urodziła się na wyspie Culion - największej koloni trędowatych w dziejach.
Pewnego dnia pozorny spokój na wyspie przerywa przybycie przedstawicieli rządu. Niejaki Pan Zmora postanawia podzielić miejsce w Culion dla tych zarażonych trądem i dla tych zdrowych przebywających wśród nich. Jednak rządowy dekret wzbudza kontrowersje wśród mieszkańców wyspy. Na jego mocy Pan Zmora postanawia przenieść zdrowe dzieci do sierocińca na sąsiednią wyspę Coron, by odseparować je od choroby i dać im szanse na lepszą przyszłość. Dla Ami i innych oznacza to rozłąkę z rodziną na wiele lat, ponieważ nikt z dzieci do osiągnięcia pełnoletności nie będzie mógł wrócić na Culion. Dwunastolatka trafia w nowe miejsce gdzie musi się odnaleźć, walczyć ze smutkiem i  tęsknotą za mamą oraz podłym i okrutnym zarządcą sierocińca. Ami pozostają tylko listy od mamy, które przychodzą coraz rzadziej. Dziewczynka zmartwiona stanem swojej rodzicielki i brakiem kontaktu z jej strony postanawia wrócić na Culion o własnych siłach. Wraz z przyjaciółką naprawia starą łódź by rzucić wyzwanie morzu i okropnym ludziom, którzy rozdzielili ją  z matką.

"To właśnie główny problem, jeśli chce się wierzyć, ze nic nie dzieje się bez powodu - trzeba być gotowym przyjąć zarówno to, co dobre, jak to, co złe. "

Najlepsze lektury to takie, które pozostawiają w czytelniku okruch, który zagnieżdża się gdzieś w umyśle na stałe. Za każdym razem kiedy spoglądam na motyla przypomina mi się historia małej Ami. Opowieść o jej walce - cierpieniu i miłości, smutku i radości. Trzymana w ręku jagoda ożywiła w pamięci chwilę i ten drobny gest dziewczyny, który uczyniła tuż przed opuszczeniem chorej matki.  Nawet pomarańcze w pewien sposób stały się dla mnie symbolem tej książki, bo malują w moim umyśle wszystkie te emocje jakie targały bohaterką oraz dobroć jaką Ami obdarowywała ludzi. 
Powiem jedno, nie jest to lektura dla naprawdę młodych czytelników, bo dotyka tematów, które szkraby nie do końca zrozumieją.  "Wyspa na końcu świata" to szansa na uświadomienie starszego dziecka jak ważna w życiu jest miłość. A dorosłemu czytelnikowi uzmysłowi jak często zapomina, co tak naprawdę jest najważniejsze w życiu. 
Nie chciałam ronić łez nad tą historią, jednak wzrok zamglił mi się parokrotnie, kiedy emocje, które wywołała ta książka  nie miały ujścia. 
"Wyspa na końcu świata" w pewien sposób jest magiczna. Przygody widziane oczami Ami zawładnęły mną totalnie, dałam ponieść się tym wszystkim uczuciom, które towarzyszyły dziewczynce. Chłonęłam opisy przyrody, jakże barwnie przedstawiane przez autorkę. Kiran Millwood Hargrave w bardzo umiejętny sposób połączyła fikcję z prawdziwymi wydarzeniami, bo jak sama przyznała w posłowiu - czasami opowieść staje się lepsza, jeśli odrobinę nagnie się fakty, by zostawić trochę miejsca dla wyobraźni.  
Ogromnym plusem powieści jest też język, wyjątkowo plastyczny i dynamiczny. 
Jestem po prostu oczarowana "Wyspą na końcu świata". Ami to twarda sztuka, co czyni ją wspaniałą bohaterką.

Piękna oprawa przyciąga wzrok, a motyle wręcz ulatują spomiędzy kartek, ponieważ są nieodłączną częścią historii i samej Ami. 
Jestem pewna, że to najlepsza książka dla dzieci jaką czytałam w tym roku. Myślę, że każdy kto przeczyta "Wyspę na końcu świata" przyzna mi rację.  To opowieść o stracie, która chwyta za serce i nie puszcza. Zostaje z czytelnikiem. 

Polecam.



Dziękuję Portalowi Bookhuner.pl i Wydawnictwu Literackiemu za możliwość przeczytania książki.

Recenzja znajduję się również na portalu Bookhunter.pl


"Wyspa na końcu świata" - Kiran Millwood Hargrave
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
 Liczba stron: 290
Moja ocena: 8/10 💙

Komentarze