Chmury z keczupu - Annabel Pitcher

Z czym kojarzy się wam chmura? A keczup?
Połączone tworzą książkę Annabel Pitcher o dziwacznym tytule "Chmury z keczupu".
Jest pewna dziewczyna z wielką tajemnicą i  pewien mężczyzna, który umrze przez największy błąd swojego życia.
I są listy. Pełne empatii, zrozumienia, wsparcia oraz rozpaczy, bólu i straty. Pisane przez Zoe, będące jej formą spowiedzi, z księdzem mordercą i jego konfesjonałem- więzienną celą. Jest też wyrok śmierci stający się dźwignią, która ruszyła cały ten ciąg wieczorów Zoe spędzonych w szopie nad kartką papieru i łzą w oku.

Główna bohaterka tak naprawdę nie nazywa się Zoe. I nie mieszka na Fiction Road 1 w Bath. Wszystko to jest kamuflażem, by morderca, Stuart Harris, nie mógł odpisać na listy zgnębionej losem dziewczyny. A skąd pomysł na korespondencje z kryminalistą? Przez dwóch nowo poznanych chłopaków, zbrodnie i ogromne tajemnice na zawsze wiążące ich razem. Osoba skazana na śmierć nie wyjawi nikomu sekretów, nie będzie oceniać, po prostu wysłucha (przeczyta).
Naiwna z pozoru historia dziewczyny, która zakochuje się w dwóch chłopcach jednocześnie nie jest niczym nowym. Ani ciekawym. Jeśli dodamy do tego zabójczą i przerażającą tajemnice, mordercę, oraz rodzinę, która w żadnym stopniu nie jest modelowa zacznie nas to nieco bardziej interesować, by przeczytać książkę do końca.;)

Podczas czytania "Chmur z keczupu" doszukałam się w niej pewnego mostu łączącego ją z innymi bliskimi mojemu sercu książkami - "Szukając Alaski" oraz "Gwiazd naszych wina" Johna Greena. Śmiało mogę ułożyć je obok siebie i wzdychać ze smutkiem nad miłością zapisaną bólem i rozłąką, przerwaną niczym struna w gitarze by nigdy nie mogła zabrzmieć pełnią dźwięków. Pani Annabel zdobyła me serce, podobnie jak Green, swoim podejściem do tematu wolności. A może jej braku, bądź niezrozumienia czym ona tak właściwie jest.

"Chmury z keczupu" są emocjonalnym niewybuchem. Czułam narastający lęk Zoe jak swój własny. Miłość, radość, odrazę dla samej siebie - jej świat przez chwilę gościł na mych powiekach nieprzerwanie. Niewypał z każdą chwilą był groźniejszy, rósł i rósł, tworząc ciśnienie, które nie znalazło ujścia. A koniec rzeczywiście zmiażdżył mi serce jak zapowiadał to opis na okładce. 

Zobaczyłam dziewczynę za dnia i kobietę nocą, przemianę chyba najbardziej bolesną, spowodowaną niespełnioną miłością.
Bo nie możesz być motylem bez swoich skrzydeł.
Ani ptakiem, będąc uwięzionym w klatce, kiedy wolność jest tylko słowem.

Polecam pomimo bólu i smutku, podobno najlepiej oczyszczają ludzką duszę.
Ci bez duszy nie muszą czytać. ;)

Komentarze

  1. Słyszałam o tej książce już naprawdę wiele i będę musiała koniecznie po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie :-) takie książki pozostawiają wyraźny ślad w pamięci ;-)

      Usuń
  2. Jak piszesz, że można ją porównać do Greena, to od razu się zainteresowałam tą książką. Ciekawa recenzja. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że ta historia jest podobna do losow bohaterów z książek Greena. " Chmury z keczupu" stoją wysoko w rankingu moich ulubieńców. 😃

      Usuń

Prześlij komentarz