Ciemność - Jozef Karika

"Ciemność, wciąż niezmienna ciemność." 

Tygodniowy pobyt w górach. Mieszkanie w chacie, na totalnym odludziu na północnym skraju Małej Fatry. Time out - od żony, od obowiązków, od pracy. 
Cudowny plan, prawda?
Bohater powieści prowadzi stresujący tryb życia, pisze scenariusze do seriali i na co dzień zmaga się z nieżyczliwością ludzką i taką pustą falą krytyki. Sytuacji nie poprawia jego żona farmaceutka z którą notorycznie się kłóci. Napięta atmosfera w domu wpływa na mężczyznę negatywnie i pojawia się chęć ucieczki. Na kilka dni przed Bożym Narodzeniem bohater zaszywa się na śnieżnym bezludziu, otoczony mrozem i własnymi myślami.
Czy coś może pójść źle?
Tak. I tu UWAGA SPOILER.
Nie da się rozmawiać o tej historii bez jednej istotnej rzeczy. Zaznaczyłam wcześniej, że mogę zdradzić za dużo, ale sądzę, ze nie robię niczego złego, bo już w drugim rozdziale książki czytamy o tym, że bohater traci wzrok. Dokładnie. Na tym pustkowiu, gdzieś wysoko w górach. 
Więc lawina zdarzeń jaka go zasypuje jest przerażająca i ściśle związana z niemożnością widzenia. Brak tego najważniejszego zmysłu jest chyba największym lękiem jaki może trapić człowieka. Jozef Karika w fantastyczny sposób poprowadził nas - ślepców, przez historię mrożącą krew w żyłach. Wasza wyobraźnia z pewnością pracuje na najwyższych obrotach i zastanawiacie się nad problemami jakie mogą dotknąć bohatera. Powiem tylko, że jest ich bardzo dużo i za każdym razem kiedy przytrafiały się jakieś sugestywne przypadki, moje serce galopowało wraz z sercem naszego scenarzysty.
Czytanie Kariki jest jak jazda samochodem. Kiedy przyspieszasz, zwiększasz stopniowo biegi, autor również to czyni - umiejętnie - w swojej powieści. Tak więc przez łagodny początek przechodzimy do totalnej masakry, która tworzy z naszego mózgu sieczkę.
Autor potrafi z nami pogrywać. Podrzuca tak wiele niby nie istotnych faktów, kręci nami jak w tej popularnej zabawie - ciuciubabce, aż tracimy orientację, a słysząc jego głos podążamy w różnych kierunkach, niekoniecznie dobrych, by w końcu się po prostu zgubić.

 "(...) istnieją różne rodzaje ciszy. A także różne rodzaje strachu. Zaliczają się do tej samej kategorii, na pierwszy rzut oka wyglądają tak samo, ale różnią się. Cisza i strach mają, podobnie jak kolory, różne odcienie. "
Podczas czytania powietrze wokół mnie było naelektryzowane i wypełnione wyczekiwaniem. Za każdym razem kiedy wpadałam na jakiś trop, trzaskały takie iskierki wyładowania a ja starałam się uspokoić. Dla mnie Jozef Karika jest mistrzem w budowaniu napiętej atmosfery, która aż skrzy od niedopowiedzeń. Rzuca nami jak szmacianymi lalkami, a my nie jesteśmy w stanie oderwać się od lektury, mimo, że jesteśmy poturbowani i zszokowani.
Szok jest wyjątkowo morderczy, więc uważajcie podczas czytania. 😉😈

A tak na serio. Czytało mi się lekko i  płynnie, lektura jest wyjątkowo wciągająca, a fabuła nieco zagmatwana, więc zakończenie historii niewidomego scenarzysty mocno Wami wstrząśnie. Mnie wyrwało z butów. I mówię to całkowicie szczerze.
I "Szczelina" i "Strach", wcześniejsze książki autora zajęły w moim sercu dość szczególne miejsce, więc "Ciemność" również tam ląduje.
Dla mnie spośród tych trzech pozycji "Szczelina" zawsze będzie tą najlepszą, ale to nie wpływa na fakt, że wszystko co napiszę Jozef Karika darzę taką trochę bezwarunkową miłością.
No to co, gotowi na nową przygodę z tymże autorem?


Zachęcam do czytania, bo każdy musi spróbować tego specyficznego strachu jaki tworzy Jozef Karika. Dezorientacja, hiperwentylacja i atak serca. Strzeżcie się i czytajcie.

Komentarze