Cykl Wilk - Katarzyna Berenika Miszczuk

Życie przeciętnej nastolatki bardo szybko może ulec zmianie. Najlepiej wie to Margo Cook. Wraz z rodzicami przeprowadza się z tętniącego życiem Nowego Jorku do spokojnej mieściny Wolftown. Nie jest z tego powodu szczęśliwa, zostawia szkołę i przyjaciół oraz w miarę ułożony świat na rzecz czegoś nowego i zupełnie obcego. Niełatwo jest się jej odnaleźć w zmienionym otoczeniu, jednak dzięki nietypowej  znajomej, Ivette, szkoła przestaje być straszna. Margo odkrywa, że i w Wolftown  świeci dla niej słońce, powoli zaczyna dopasowywać się. Z czasem okazuje się, że czuję miętę do pewnego małomównego chłopaka z klasy, Maxa. Niestety jest on równie niedostępny co góra lodowa, za sprawą grupy metalowców, do której należy. Margo i Ivette postanawiają poznać tajemnice dziwnych przyjaciół chłopaka, co doprowadza do lawiny nieprzewidywalnych zdarzeń. Nagle las i spokojne miasto pokazują swoje drugie oblicze, które niekoniecznie przypada do gustu dziewczynie. Jednak, kto powiedział, że nastolatki łatwo się poddają? Bohaterka zakochuje się, z wzajemnością, lecz sekret Maxa i pewien Instytut nie pozwalają być im całkowicie szczęśliwymi.


 Książka fantastyczno-przygodowa napisana przez nastoletnią panią Miszczuk broni się mimo hejtu, jakim jest okraszona na wielu portalach. Ja bawiłam się dobrze.
 Jak sam tytuł na to wskazuję, w książce spotkamy wilka. ;) Fabuła autorki nie jest zawiła, więc z łatwością wydedukujemy, że to Max i jego przyjaciele są wstanie zamieniać się w wilki. Margo ze swym denerwującym podejściem do życia oprowadzi nas po świecie metalu, dorastających, nabuzowanych hormonami nastolatków i miłości kwitnącej, aż uśmiech sam ciśnie się na usta. Historia w "Wilku" wydaję się być chaotyczna, jest nieprzewidywalna jak umysł młodej kobiety w okresie buntu. Czujemy niedosyt, kiedy fabuła w większości opiera się na westchnieniach bohaterki, jednak Margo to silna osobowość, która rozkwitnie niczym róża w części drugiej. Za mało akcji, za dużo romansu, tyle powiem.
W "Wilczycy" wraz z bohaterami zagłębimy się nieco w tajemnice dziwnego Instytutu, podającego się jako placówka medyczna, nękającego grupę metalowców - czy wspomniałam, że niemal wszyscy  jeżdżą motorami i mają po 17 lat? Miłość Margo i Maxa przejdzie małą metamorfozę, bohaterowie z pierwszej części dostaną więcej niż swoje pięć minut, więc lepiej poznamy  milczka Maxa, gburowatego Akiego, postrzeloną Margo, bardzo różową Ivette, genialnego Marka, wojowniczą Adrianne czy wyjątkowo upartego Carlosa. Ponadto, akcja "Wilczycy" nie jest zawężona tylko do miłosnych wzlotów i upadków głównej bohaterki jak to miało miejsce w pierwszej części, w końcu zobaczymy wilki w akcji, pojawią się bomby, nieudane zamachy, przerażającego potwora zabijającego mieszkańców Wolftown, nieoczekiwane zdrady, brawurowe ucieczki i odrażające eksperymenty Instytutu.
Dużo będzie się działo, a my nie usiądziemy spokojnie w fotelu.
Druga część cyklu wydaję się być bardziej dopracowana przez autorkę, posiada więcej wątków, które są mile rozbudowane, a bohaterowie otrzymują duszę, którą tak bardzo lubię odnajdywać pośród czytanych stron. Wydaje mi się, że "Wilk" i "Wilczyca" są skierowane do młodszych ode mnie odbiorców,  jednak tak jak bawiła mnie parę lat wstecz, tak i teraz podoba mi się historia metalowca Maxa i jego dziewczyny Margo. Jest wiele rzeczy, które chciałabym zobaczyć w innym, lepszym świetle, ale chyba w każdej  książce odnosimy podobne wrażenie.
Do ulubionych momentów w obu częściach z pewnością należą dziwne sny Margo. Przy dobrej oprawie podczas czytania są po prostu straszne. ;) Odrażający potwór stworzony przez autorkę również przykuł moją uwagę, zwłaszcza podczas spektakularnej ucieczki bohaterów przed nim zakończoną równie spektakularną śmiercią nieudanego eksperymentu.
Na wiele rzeczy w obu częściach cyklu należy przymknąć oko, jednak uważam, że wilczki pani Miszczuk i ich historia są ciekawą alternatywą dla spokojnych wieczorów po pracy czy szkole.
Tak więc- wskakujemy na wyimaginowany motocykl, naciągamy kaptur na głowę i ruszamy z bohaterami przywitać nową przygodę.
I nie mogę przestać nucić "Wherever You Will Go"... Bo dużo tego  The Calling przewija się pośród stron. ;)


Komentarze