Farba - Wojtek Miłoszewski

Kiedy samochód staję się luksusem, a Ty, jako szary obywatel musisz przedzierać się w gumowcach 
przez zniszczone drogi i miasto, manewrować między gruzowiskami niczym postapokaliptyczna primabalerina i przy każdym kroku obracać się i sprawdzać czy aby po piętach nie depczą Ci szabrownicy, wiesz, że masz przesrane.
I trwa okrutna wojna.
Dawny świat jawi się jako oaza spokoju, gdzie Twym największym problemem była trzyosobowa kolejka w banku, a teraz stoisz w takiej liczącej ponad sto sześćdziesiąt osób i masz ochotę wyć do okrutnego słońca palącego Cię żywcem. Są większe problemy pomyślisz. Tysiące sierot, setki tysięcy zabitych, miasto w gruzach...
"Kto stoi w miejscu, ten tak naprawdę się cofa".
Wiesz to i zaczynasz uciekać. Zmieniasz styl życia, obyczaje, przystosowujesz się społecznie... by przetrwać.

"Farba" jest kontynuacją debiutanckiej powieści Wojtka Miłoszewskiego "Inwazja". W pierwszej części mieliśmy okazję przekonać się jak może wyglądać konflikt zbrojny pomiędzy Rosją a Polską i jakie nieść ze sobą konsekwencję. W drugiej, obserwujemy świat pod okupacją rosyjską, poznajemy bohaterów w nowych rolach i wraz z nimi usiłujemy nadążać nad zmianami jakie zachodzą w kraju. Dowiadujemy się, że Wojna, Wódka i Seks idealnie do siebie pasują.
Książek o świecie zniszczonym wskutek wojen czy katastrof ekologicznych przeczytałam całkiem sporo i przeważnie ich akcja działa się daleko od rodzimego podwórka. Od Polski.  Jednak  czytając "Farbę" doszłam do wniosku, że najbardziej przerażającym scenariuszem dla przeciętnego obywatela jest właśnie wojna w jego kraju. Na tą chwilę sama nie wiem co tak właściwie bym uczyniła. Uciekała? Walczyła?
Najbardziej rozczarowującym w tym wszystkim był fakt, że Polska po raz kolejny stała samotnie na placu boju...
Książkę czyta się z rozdzierającą przyjemnością (pomijając mnogie polityczne zawiłości), akcja wciąga tak szybko jak tłuścioch kluski, a kawy wciąż brak, bo ze strachu zasycha w ustach.
Przygotujcie sobie dużo paczek papierosów w zasięgu ręki, bo podczas lektury z pewnością się przydadzą. ;)
Puszka FARBY w gratisie od Wydawnictwa. ;)

** Dlatego teraz zamiast opieprzyć swojego kaprala, Roman tylko spytał z uśmiechem:
– Udane łowy?
– Karton jacka i dwa kartony wyborowej. Ale najlepszy łup to dwadzieścia butelek adwokata.
Gurski skrzywił się.
– Nie lubię tego syfu.
– Ja też nie, ale ruscy biorą to dla swoich kurew. Pan rozumie, kobiety lubią słodkie.
– Kapralu, handlujecie z Rosjanami!?
– Od razu handlujecie… – powiedział zmieszany Wójcik.
– Żartuję. Przecież poza tym wszystkim trzeba jakoś żyć.
Drzwi otworzyły się i do środka wszedł generał Sawicki z doktorem Judymem. 
Sawicki od razu podszedł i wyciągnął dłoń do Gurskiego.
– Kapitanie, gratuluję. Wiszący namiestnik jest na ustach całego świata. 
Teraz nikt nie będzie już wątpić, że FARBA naprawdę istnieje.

Komentarze