Małe Grozy - Łukasz Staniszewski

Z pewnością znacie wielu pisarzy, którzy hipnotyzują słowem jak malarz obrazem. Posiadają tą magiczną umiejętność zamykania nas, czytelników, w swoim mikroświecie. Zdolnością tą może pochwalić się Łukasz Staniszewski, autor książki "Małe grozy". Powieść pisarza ma 160 stron i każda z tych kartek jest niesamowitym popisem wirtuozerii słowa i wyobraźni. Jako czytelnik jestem zachwycona, że mogłam przeniknąć do świta przesyconego magią, szaleństwem, humorem i ...pragnieniami. I to właśnie one - pragnienia - są główną osią fabuły. Dręczyły, męczyły, dusiły, a czasem wręcz przygniatały swym ogromem. Wystarczy, że wyobrazisz sobie coś niemożliwego, a bardzo MOŻLIWE, że doświadczysz tego w Małych Grozach - niewielkiej  warmińskiej wsi zawieszonej na linach, gdzieś między niebem a piekłem, czymś POMIĘDZY.
Absurd? Nie.

W tej małej wsi mieszkają zwykli mieszkańcy. Na pierwszy rzut oka, bo gdy spojrzysz jeszcze raz dostrzeżesz w nich coś osobliwego. Jest pijak słyszący ludzkie myśli, fryzjer znający przyszłość, strach na wróble roniący łzy przed kobiecymi wdziękami... jest i Jóźwa, Syn Raroga. Ksiądz zmieniający się w kruka, czy trup tańczący na weselu. Jest i bóstwo, jest i demon. A i diabeł zsyłający zgubę na człowieka też się znajdzie... Spytasz czym tak właściwie są Małe Grozy?  Nie wiem. Każda odpowiedź mogłaby być dobra, jednak interpretacja jest dowolna.
Będąc  w Małych Grozach musisz uważać na Śmierć, która wieczorem wychodzi na drogę poszukiwać nieszczęśników i jedynie szczekający pies może przegonić ją od Twoich chałup. A te latające obiekty nad nami, zapytasz... Możliwe, że są to warmińskie owce.  A ten księżyc? Nie wydaję Ci się, że jest za blisko? I te ciemne plamy, jest ich jakby więcej... Zapytaj Jerycha, konstruktora maszyny, może on opowie Ci o ty niecodziennym zjawisku i o paru innych rzeczach - o agrestówce pędzonej na kurzym gównie też. Bo z nią więżę się dłuższa historia.
" O to chodzi w życiu. - mówił. - Ciśnij mocno, aż wypłynie sama słodycz."
Mówiąc o książce Łukasza Staniszewskiego trzeba uważać, by za dużo nie zdradzić. O bohaterach, o samej historii... chociaż, gdy człowiek przyjrzy się zapisanym słowom nie odnajdzie w nich sensu. Między humorem, a obrzydzeniem znajduję się cienka, lecz stabilna granica. Jakaś harmonia jest jednak  dostrzegalna i wpływa na wrażenia podczas lektury. Miejscami absurd mieszał się z makabrą, pojawiła się nawet zabawa z czasem i przestrzenią. Mnóstwo drobiazgowych opisów kreśliło w umyśle świat, oryginalny, rzadki, brudny i cudowny jednocześnie. Czułam, że znajduję się w wyjątkowym miejscu, hipnotyzującym niewiedzą i tajemnicą, tęsknotą i miłością. Historie ludzi zamieszkujących Małe Grozy czasem szokowały mnie, zwykłego czytelnika, jednak łączyła je magiczna nić, która prowadziła niezachwianie do zakończenia, które o dziwo, pojawiło się zbyt szybko. Chaos okazał się jedynie pozorny, bo każde zdarzenie w jakiś sposób łączyło się z innym.

"Małe Grozy" to scenki z życia bohaterów, pełne dramatów, brutalności, erotyzmu, czasem wręcz przerysowanego i obrzydzającego, oraz... normalności. W mojej pamięci z pewnością nie zatrze się obraz wirtuoza bimbrownictwa, Jerycha, czy Pastuchy, kobiety gór i potworów, a wywar z rumianku, w drewnianym kubku może i przyniesie wizje, ale niekoniecznie podobne do tych jakich doznali mieszkańcy Małych Gróz.

Mikropowieść Łukasza Staniszewskiego wywołała we mnie wiele emocji, a to w czytaniu jest najważniejsze. By tekst poruszał te struny w umyśle o których niekiedy zapominamy. Realizm magiczny w polskim wydaniu? Sprawdźcie sami. "Małe Grozy" to dość niepokojący obraz wsi, jednak urokliwy i wypełniony niesamowitym klimatem. Wyjątkowa podróż, niespodziewana i zaskakująca.
I ta okładka. Nabiera zupełnie innego znaczenia, kiedy jesteśmy już po lekturze.
Polecam.

"Małe Grozy" - Łukasz Staniszewski
Wydawnictwo: Literackie 
Liczba stron: 155 
Data wydania: 18 marca 2020 
Moja ocena : 8/10❤

Komentarze