Lanny - Max Porter

Niezwykły chłopiec, ekscentryczny artysta, kobieta z problemami oraz mężczyzna z problemami.
No i Paszczur Łuskiewnik.
"Ma kilka swoich zasad, na przykład nigdy nie ufać kotom, nigdy nie całować borsuka, zawsze wybadać językiem w jedzeniu pestycyd, jeść tylko to, co poskręcane i zawsze podczas dożynek włazić między tych, co się przebierają za Łuskiewnika"
Motywy baśniowe, gawędy, opowieści gdzieś z przeszłości zawierające to ziarnko prawdy...zawsze pociągają i wzbudzają w nas ciekawość.
Max Porter nie był mi znany i czytając jego książkę doszłam do wniosku, że wszystko co napisał czy napiszę chciałabym mieć w swojej prywatnej biblioteczce.
Zabawa słowem, wyrazem, formą przerosła moje wszelkie oczekiwanie, które pojawiły się podczas przeglądania przyszłej lektury. Nastawiłam się na coś 'innego', z pewnością mrocznego, tajemniczego i nastrojowego. Autor poraził wręcz me nerwy, przez co jak sparaliżowana wczytywałam się w dalszy ciąg historii. "Lanny" jest książką z rodzaju tych, do których musimy podchodzić ostrożnie. I nie jest to z pewnością lekka literatura. Raczej wymagająca i dająca wiele ciekawych wniosków o świecie, przyrodzie i ludziach.

"A czym jest piękno?(...)Chorobą, upadkiem czy wyzyskiem? Tkaniną z malutkich kantów zadym i zaśmieceń, cystern nieodkażonych chemikaliów wlewanych w moje wodne żyły, zachłannością i plajtą, kaznodziejstwem, nauczaniem, łkaniem, zdychaniem, wyprowadzaniem kurewskich psów, hodowaniem, usprawnianiem, zapieprzaniem(...)"
Przeprowadzka do nowego miejsca nigdy nie jest łatwa. Często życie przypomina wtedy walkę, o lepszy los, akceptację,  dopasowanie do nie przychylnego społeczeństwa. Zwłaszcza jeśli jesteś mało znaną pisarką, nie pracującą, mającą dziwne dziecko oraz obojętnego na wszystko męża.
Historia głównego bohatera jest przedstawiona w niezwykle przemyślny sposób - nie poznajemy Lanny'ego bezpośrednio, czytamy jedynie o nim z punktu widzenia innych. Chłopiec jest jedną wielką niewiadomą, podobnie jak legendarna postać Paszczura Łuskiewnika.
"Funkcjonuję jak milion fotoaparacików, nawet jak śpię, nic tylko, cyk, cyk, uwieczniam zmieniające się wciąż otoczenie. Wszyscy jesteśmy takimi małymi bezczelnymi fleszami w wielkiej pięknej ekspozycji. "
Fabuła jest ciężka do objaśnienia, ale głownie skupia się na niezwykłym chłopcu, który postrzega świat inaczej.
 Podzielona i zmienna narracja robi robotę.
Zakończenie zaskoczyło mnie i poruszyło.
Max Porter w niecodzienny sposób łączy symbolikę z rzeczywistością. Tak gdzie styka się legenda z życiem przeciętnego człowieka stworzyło się coś  absurdalnie magicznego.

Długo myślałam nad tym co powinnam napisać w opinii. Ale na dobrą sprawę tylko osoba która przeczyta "Lanny'ego" zrozumie moje rozchwianie i nieudolną próbę wyjaśnienia o czym tak naprawdę jest książka Maxa Portera.
Zalecam wyłączyć logiczne myślenie, a bardziej skupić się na tym czego pozornie w tej książce nie ma. Dużo tu brutalności połączonej z liryką. Bardzo udany literacki eksperyment? Oceńcie sami.
Nostalgicznie i jakoś tak mi smutno po skończonej lekturze.
Często nie chcemy pamiętać, nie chcemy dostrzegać czegoś 'więcej'.
 Czy dopasowując się do innych, będąc kimś wyjątkowym postępujesz właściwie?
Polecam. Czasem mało słów jest lepszych niż ich nadmiar.
Na koniec zwracam uwagę na tłumaczenie, jak dla mnie Jerzy Łoziński podołał zadaniu.

Oryginalna okładka. Dla porównania. 
Za książkę dziękuję Wydawnictwu ZYSK I S-KA oraz portalowi Bookhunter.pl.
Moją opnie znajdziecie właśnie tam, podrzucam link:



Lanny - Max Porter 
Tłumaczenie: Jerzy Łoziński
Wydawnictwo: Zysk i S-ka 
Liczba stron: 220 
Data wydania: 17 września 2019 

Komentarze