Everless - Sara Holland

W Everless za pracę nie płaci się pieniędzmi. Ani jedzeniem. Biżuterią bądź przysługą też nie. W takim razie czym?
Krwią. I zaklętym w niej czasem.
Jules przeżyła traumę w dzieciństwie. Wraz z ojcem musiała uciekać z bezpiecznego Everless jak najdalej w głąb  Sempery by uniknąć zemsty starszego syna władców królestwa. Chłopak  próbował zabić swego młodszego brata na oczach małej Jules. Ten incydent spowodował lawinę zdarzeń która doprowadziła bohaterkę i jej ojca ku nędzy i niedoli. Lata tułaczki odcisnęły na nich okropne piętno. Kiedy dziewczyna osiąga pełnoletność chce za wszelką cenę ratować podupadłego na zdrowiu ojca sprzedając swą krew. Ma to pomóc spłacić dług jaki ciąży na nich. Jednak przeszłość bardzo szybko odnajduję bohaterkę i zmusza ją do powrotu do Everless. I do Liama Gerlinga.  Jak się okazuję, czas ani los nie są jej przychylne i musi stoczyć walkę o swe życie.

Czas w królestwie  można wypić wraz z herbatą. Krwawe żelazo przed wiekami wymyślili i opatentowali Alchemik i Czarodziejka. To oni nauczyli Królową jak może przedłużać swój czas do woli by rozprawić się z wrogimi królestwami. I ochronić swój lud przed najeźdźcami. Z czasem jednak przywilej przedłużania życia zamienił się w okrutną zabawę arystokracji z biednym gminem. Ludność została zmuszona do oddawania krwi w postaci haraczu - czas za bezpieczeństwo.
Główna bohaterka wprowadza nas w świat kierowany przez okrutnych ludzi rządnych wiecznego życia.

Do rzeczy. Pomysł autorki na mocarstwo rządzone przez długowieczną złą królową  jest całkiem ciekawy. Legenda Alchemika i Czarodziejki też. To co nie zagrało mi w tej powieści to główna bohaterka. Niestety kiedy ten najważniejszy element leży mamy problem z odbiorem reszty. Przynajmniej ja tracę zapał, by siedzieć do świtu nad książką.  To co irytowało mnie w Jules to jej przewidywalne zachowania, bardzo często pozbawione sensu - jak oddanie śmiertelnie chorego ojca pod opiekę dziewięcioletniemu dziecku...wtf?  - albo liczenie na to, że dawni znajomi z dzieciństwa nie poznają jej kiedy pojawi się w Everless. Bądź wyjście do tawerny służących z przyszłą królową Sempery. Cały wątek Jules jest dziwnie chaotyczny. A ona zbyt nijaka.
Fabuła jako tako trzyma się, nie urywa tyłka, nie pozostawia czytelnika z otwartymi ustami, ani nie zabiera powietrza z płuc. Jest po prostu ok.
Na uwagę zasługuje jedynie straszny Liam Gerling. Jako jedyny skutecznie przygwoździł mnie do książki. Może to wina temperamentu i mocnego charakteru, a może nieprzewidywalności zachowań? Wyróżniał się po prostu swoim zaangażowaniem. Źli bohaterowie zawsze są fajni. ; )
Oczywiście krwawe żelazo to najistotniejszy element książki który skutecznie przykuwa uwagę. Tu autorka zaskoczyła mnie nie raz i gdyby nie to, nie wiem czy chciałabym czytać kontynuację.

Trochę mi smutno, że ta recenzja  wychodzi tak nieprzychylna . Ale na rynku czytelniczym jest tak wiele książek o podobnej tematyce, że autorzy muszą się naprawdę postarać by zwrócić uwagę czytelnika. I kurczę liczyłam na ogień! Moje oczka zapłonęły pożądaniem na widok "Everless" - i okładka i blurb są naprawdę świetne. Szkoda tylko, że Jules nie podołała zadaniu. Nie przeprowadziła mnie przez tą historię tak jakbym chciała. Ale wiecie co? Pomysł autorki na czas zaklęty we krwi i żelazie  jest tak fajny, że daje jej kolejną szanse. Może następny tom zrzuci mnie z fotela?
"Everless" ma potencjał. A ja niczym kurka go sobie łuskam z niepotrzebnych scen  w książce. I tak. Czekam na kolejną cześć. Chociaż by dla Liama.
Książkę mogę polecić. Bo zawiera w sobie dość ciekawe elementy, które w kontynuacji mogą jeszcze nieźle nami zakręcić.



"Everless" - Sara Holland 
Wydawnictwo: Jaguar 
Liczba stron: 380 
Data wydania: 12 czerwca 2019

Komentarze