"Ziemia w ogniu. Księga 2 Serii Wschód Ziemi" - Daniel Arenson

Ziemia stoi w ogniu. 
Nazywamy je wijcami. Przybyły z głębi kosmosu. Nieskończenie okrutne
stwory o ostrych szponach, które pustoszą świat.
Podczas gdy wojna trwa, a miasta obracają się w gruzy, szeregowy Marco
Emery wylatuje w kosmos wraz ze swoim plutonem. Wygrali jedną bitwę na
Ziemi; kolejną przyjdzie im stoczyć w ciemności.
Wijce nie spoczną, dopóki nie zginie ostatni z ludzi. Marco i jego przyjaciele
muszą je pokonać.Muszą zwyciężyć – w przeciwnym razie Ziemia upadnie.

Marco Emery nie jest urodzonym wojownikiem. Podobnie jak jego przyjaciele. Po odbytym szkoleniu w Forcie Dżamila i walkach z wijcami  Pluton Kruków rusza w kosmos by dołączyć do Dowództwa Obrony Przestrzeni Kosmicznej na statku Miyari. Nikt z nich nie spodziewa się jednak, że będzie to wyjątkowo uciążliwa i niebezpieczna misja. Wijce z kosmosu różnią się od tych spotkanych na Ziemi, co na każdym kroku podkreślają żołnierze DOPK, by dopiec młodym i jeszcze niedoświadczonym Krukom.
Marco i jego przyjaciele będą chcieli dowieść swojej użyteczności, kiedy z kopalni eterytu, paliwa do statków kosmicznych, dociera sygnał alarmowy i prośba o wsparcie wojska. Statek Miyari obiera nowy kurs i rusza na pomoc kopalni górniczej Corpus. Kiedy żołnierze docierają na miejsce zostają zaatakowani przez wijce. Rozpoczyna się walka o życie swoje i przyjaciół. Marco musi zmierzyć się z czymś gorszym i bardziej żądnym krwi niż do tej pory. Potwory z kosmosu okazują się być wyjątkowo żarłoczne.

Druga część serii Wschód Ziemi wrzuca nas od razu na głęboką wodę. W "Ziemi osamotnionej" obserwowaliśmy rozwój bohaterów, ich zmagania podczas szkolenia oraz poznawaliśmy historię inwazji wijców. Walka z kosmitami odbyła się dopiero pod koniec książki i tak naprawdę akcja nie była zbyt atrakcyjna. Całość skupiała się bardziej na dramacie bohaterów.
"Ziemia w ogniu" pluje nam dosłownie w twarz kosmitami i obrzydliwościami. Akcja jest tak gwałtowna i miejscami przerażająca, że nie mamy czasu na roztrząsanie zmian jakie zaszły w bohaterach. Musieliśmy wziąć karabin w dłoń i walczyć z Plutonem Kruków do ostatniego tchu w morzu ognia i beznadziei.
Czytając "Ziemie w ogniu" miałam wrażenie, że jestem z zupełnie innym świecie niż wcześniej. Bohaterowie zgadzali się, czarny i wyjątkowo fajny humor też był ten sam, ale tempo rozwoju zdarzeń już nie. I bardzo się z tego cieszę, bo ileż to można czytać o wahaniach emocjonalnych. W końcu to książki o najeźdźcach z kosmosu i w końcu dostajemy pełnokrwistą historię, gdzie wijce okrążają nas w tysiącach.
Powiem szczerze, że wiele scen pozostawiło mnie w ciężkim szoku. To na jakie niebezpieczeństwo są wystawieni bohaterowie jest niesamowite. Kosmos, wrogowie napływający niczym fala, opuszczona i głęboka kopalnia... Klimat taki trochę z "Pitch Black". Wiecie, tego filmu z Vin Diesel'em w roli głównej. Totalna ciemność, dziwne istoty wypełzające z ziemi, nieznana planeta i grupka ocalałych usiłujących przedrzeć się przez linię nieprzyjaciela.
Tylko, że w "Ziemi w ogniu" wszystko jest brutalniejsze, obrzydliwsze i straszniejsze. Jeśli braliście wijców za mało niebezpieczne czytając pierwszą cześć przygód Marco, to po tej będziecie trząść nogami ze strachu po każdej wzmiance o nich. Tak naprawdę to było chore, co się działo w tej kopalni...Jak zamknę oczy wciąż widzę sceną finałową. I mam ochotę uciekać gdzie pieprz rośnie. Ostro i ohydnie. Tyle mogę powiedzieć.

Zachęcam Was po przeczytania dalszych przygód Marco i jego przyjaciół, bo książka jest naprawdę fantastyczna.  Pominę dziwny dodatek w postaci Kaprala Kikucika. Chociaż nie raz uśmiechnęłam się czytając o nim. A któż to? Przekonajcie się sami. ;) Całość w końcu jest dobrą historią o inwazji kosmitów, gdzie walka z nimi jest najistotniejszym punktem w fabule.

Dawno nie byłam tak upaprana krwią i dziwnymi wydzielinami kosmitów. Pan Daniel Arenson pokazał na co go stać. I brawa dla niego. Na przemian płakałam, śmiałam się i krzyczałam ze strachu. Nadal ubóstwiam Addy za jej sprośny humor, Elvisa za nucenie piosenek, Lailani za hart ducha, Bestię za okrzyki bojowe oraz porucznik Ben- Ari za niesamowitą przytomność umysłu. Polubiłam nawet Kemi, dawną miłość Marco. Im wszystkim należy się medal. Za zasługi. Niewielu było by w stanie zrobić to co oni uczynili w obronie Ziemi.

Bawiłam się dobrze, przeczytanie książki zajęło mi dosłownie jeden intensywny wieczór. Jak dla mnie "Ziemia w ogniu" jest lepszą od części pierwszej. Gula w gardle często pojawiała się podczas czytania tak jak i gęsia skórka. Kurczę, chcę więcej! Ale na dalsze przygody Plutonu Kruków przyjdzie mi trochę poczekać. Oby nie za długo. ;)
Szczerze polecam.

Część pierwszą jak i drugą serii przeczytałam dzięki współpracy z Wydawnictwem NieZwykłym. Ależ to było dla mnie miłe zaskoczenie i fantastyczna przygoda. Dziękuję.
Recenzję możecie przeczytać przedpremierowo i od razu zakupić egzemplarz dla siebie, bo naprawdę warto.

"Ziemia w ogniu" - Daniel Arenson 
Wydawnictwo: NieZwykłe 
Liczba stron: 296 
Data wydania: 12 czerwca 2019

Komentarze