"Aleo. Burza na północy" - Tomasz Miękina

Aleo wydaję się być zwykłą dziewczyną. Miła, uczynna, kochana przez ludzi, pracowita i dobra z natury. Wiedzie spokojne, lecz smutne i pozbawione rodziców życie z wujkiem Fere, który przygarnął ją do siebie. Śmierć rodzicieli odcisnęła piętno na dziewczynie, jednak jej ukochany wuj wspomaga Aleo we wszystkim, jest jej najsilniejszą podporą.
Ale co w takim razie wyróżnia dziewczynę spośród tłumu?

 Piękne, długie rubinowe włosy niespotykane nigdzie indziej w królestwie. Oraz szafirowe oczy. Postawa Aleo, jej dobroć serca i niesamowita bezinteresowność również zwraca uwagę ludzi. Ta nieskazitelna osóbka wyrasta na niesamowitą kobietę. Pewnego dnia dziewczyna dowiaduję się,że jest prawowitą dziedziczką tronu. Czy młoda kobieta podoła zadaniu?
Nad krajem krąży widmo wojny, chaos wkrada się w myśli ludzkie.Zło czai się w mroku, a nienawiść wyjątkowo mocno ukorzenia wśród ludu. Ale jest nadzieja - Rubin z Kalantari. A kim lub czym on jest? Tego dowiecie się z książki Tomasza Miękina pod tytułem "Aleo. Burza północy".

Lubię książki z rozbudowanymi opisami przyrody. Ciszę się niezmiernie kiedy mogę poznać  historię nowo poznanego świata, dokładnie to jak powstał, jak wygląda w nim polityka - czyli im więcej wiem o losach danej krainy na przestrzeni lat, tym lepiej. W książce Pana Miękina zapachniało mi ostro Tolkienem. ale winę za to ponosi  rozwlekłość ukazywania  flory, fauny oraz  topografii. Język  powieści jest piękny, taki nieco archaiczny. Czytając czułam się jak bohaterka historii z nadprzyrodzonymi istotami - taki mały heros się ze mnie robił.
Dumałam nad złożonością świata, jego wspaniałością i szczegółowością. A drobniutkich cegiełek budujących opowieść jest w brud. Miejscami czułam, ze tonę wśród liter i lada moment utopię się w atramencie z powodu jego zbytniego nagromadzenia w jednym miejscu.
Ale jeśli miałabym być szczera to epickość dzieła nie przeszkadzała mi. Jedynie główna bohaterka zbytnio błyszczała czystością i prawością. No hej - nikt nie jest idealny. Wiele cieni krąży wokoło natury człowieczej, więc zbyt wyidealizowana bohaterka powieści aż kuje w oczy. Mnie raziła, bo jednak wole te splugawione heroski rodzące się na nowo niczym feniks z popiołu i rzucające od czasu do czasu mięsem.
Brakowało też humoru. Jakoś tak drętwo czytało mi się dialogi - zupełnie jakby ludzie z powieści recytowali je przez przypadek.

To czego nie możemy odmówić autorowi to tego, że mocno przyłożył się do budowania świata. Wszystko jest na swoim miejscu - dopięte na ostatni guzik. Chociaż ja czułam, że niektóre rzeczy były zbędne, to  myślę, że jednak musiały znaleźć się tu, w tej powieści - w końcu "Aleo. Burza na północy" to pierwsza część serii. Udana. Bo co jak co ale rozmach jest powalający.

Bawiłam się dobrze, a to podczas poznawania nowego świata jest najważniejsze. Nuda nie męczyła  zbytnio, chociaż po cichaczu próbowała się zakraść do mnie na początku powieści. Tempo czytania  przyzwoite, podobnie akcja. Moja wyobraźnia działała na najwyższych obrotach, a przy takim upale jaki jest za oknem było to nie lada wyzwanie - by się nie przegrzać z emocji. ;)

Podsumowując, fani poszukujący epickości w dziełach nie zawiodą się.
Fantastycznie przedstawiony świat, ciekawy obraz walk i idealna bohaterka w centrum zainteresowania - daje to coś dobrego i godnego polecenia.
Kurczę, marzę by mieć takie włosy jak Aleo... no i hart ducha oczywiście. ;0
Dobra zapowiedź czegoś wspaniałego i wielkiego. "Aleo. Burza na północy".
Musicie przeczytać. Już. ;)

Za książkę dziękuję portalowi Bookhunter.pl i Wydawnictwu Novae Res
Reckę znajdziecie również tu -> ->->
https://www.bookhunter.pl/recenzja/3653/aleo-burza-na-polnocy---tomasz-miekina



"Aleo. Burza na północy" - Tomasz Miękina 
Wydawnictwo: Novae Res 
Liczba stron: 354 
Data wydania: 25 kwietnia 2019

Komentarze