Uniesienie - Stephen King

Miasteczko Castle Rock Stephena Kinga
ani trochę nie jest normalne, 
chociaż na pierwszy rzut oka nie odbiega od normy. 
Chodzi o to drugie spojrzenie, którym je obdarzysz i 
zobaczysz więcej niż byś chciał.

Scott Carey to duży facet, z dużym apetytem, domem i brzuchem. Rozwodnik, aktywnie spędzający czas, z szansą zbicia niemałego majątku dzięki nowemu, atrakcyjnemu zleceniu. Mieszka w Castle Rock. Chwilowo jego największym utrapieniem są dwa pieski sąsiadek załatwiające swoje nieczyste sprawy w jego ogródku na tyłach domu. Jest jeszcze kwestia utraty wagi. Scott mierzy ponad metr dziewięćdziesiąt wzrostu i tracąc parę kilo naprawdę cieszy się z tego faktu. Problem pojawia się, kiedy mężczyzna odkrywa, że nadprogramowych kilogramów wciąż ubywa, a waga szaleję pokazując taki sam wynik, mimo że Scott stoi na niej z hantlami w ręku. Dziwna anomalia wciąż się pogłębia, równocześnie z problemami z sąsiadkami. Kiedy waga osiąga jeszcze niższy wynik, mimo, że Scott wygląda tak samo, bohater odkrywa, ze czuję się rewelacyjnie, a życie nabiera wyraźniejszych kolorów. Wie, że to właśnie jego spotkało coś niezwykłego i postanawia korzystać z tych chwil  "niewiarygodnej lekkości bytu".
Historię Stephena Kinga przeczytałam w mniej niż godzinę. Nie wiem dlaczego, ale dla mnie przybrała nieco zdeformowany charakter przypowieści. Chyba przez te prawdy moralne jakie ze sobą niosła. Tak naprawdę nie wiem czy przygoda Scotta w jakiś sposób mnie poniosła, uniosła. Dziwny niedosyt pojawił się, kiedy w głowie wybrzmiewały ostatnie słowa autora. I czuję, że "Uniesienie " mogło zaoferować więcej , chociażby poświęcając większą uwagę dziwnej przypadłości głównego bohatera. Przecież Scott mógł stać się superbohaterem. Lecz King to King, więc historie wręcz pożarłam z ogromną żarłocznością bulimika nie pojawiającą się podczas innych 'niekingowych' lektur.
Wielki napis na okładce " Wejdź do Castle Rock" sugeruję, że książek z akcją dziejącą się w tym właśnie miasteczku jest więcej. To przezabawne, ale nie miałam pojęcia, że tak właśnie jest! Przyszła więc pora odkurzyć np. "Cujo", " Mroczną połowę" czy " Pudełko z guzikami Gwendy" leżące ponad rok na półce i przeczytać.
Odkryłam , że lubię miasteczko Kinga, w którym zło nigdy nie śpi i przybiera co rusz nową, nieprawdopodobną formę. Ciekawością są podobno wybrukowane schody do piekła, jednak jeśli mam mieć za przewodnika Kinga, który zaspokoi moją niecodzienną żądze przygód, pójdę za nim wszędzie. Piekło? A niech i tak będzie!

Komentarze